zapiwniczeni zapiwniczeni
219
BLOG

* CZYŃ lub GIŃ *

zapiwniczeni zapiwniczeni Polityka Obserwuj notkę 2

 

 

mjr. Macieja Kalenkiewicza "Kotwicza" droga do Surkont

 

 
     "Należał do najbardziej ideowych ludzi, jakich spotkałem w swoim życiu - wspominał go po latach kolega, cichociemny, kpt. Stanisław Sędziak. - Wierzył, że moc moralna naszych ludzi przyniesie nam i Polsce ostateczne zwycięstwo". Maciej Kalenkiewicz "Kotwicz" był jedną z najwybitniejszych postaci Armii Krajowej.

Swój partyzancki szlak rozpoczął jako zastępca legendarnego majora "Hubala" Henryka Dobrzańskiego, a zakończył jako symbol oporu walczących z Sowietami na Kresach Wschodnich RP.
Urodził się 1 lipca 1906 r. w Pacewiczach, pow. wołkowyski. Był synem Jana, ziemianina, właściciela majątku Trokienniki i działacza narodowej demokracji, posła na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej (1922-1927), i Heleny Zawadzkiej.
 
Uczył się w Gimnazjum Nauczycieli i Wychowawców w Wilnie (późniejsze Gimnazjum Państwowe im. Zygmunta Augusta) i w Korpusie Kadetów nr II w Modlinie (1920-1924), gdzie uzyskał maturę. Ukończył Oficerską Szkołę Inżynierii i 17 października 1927 r. został przydzielony do 1. Pułku Saperów Legionów im. T. Kościuszki jako dowódca plutonu. Mianowany podporucznikiem w sierpniu 1926 r., dwa lata później porucznikiem. Od września 1928 r. był instruktorem w Szkole Podchorążych Rezerwy Saperów w Modlinie. 23 sierpnia 1929 r. otrzymał przydział do Centrum Wyszkolenia Saperów. Podczas przewrotu majowego w 1926 r. Szkoła Podchorążych, do której należał, poparła Piłsudskiego. Kalenkiewicz wraz z kilkoma podchorążymi opowiedział się po stronie rządowej. "Myślałem - wspominał po latach - że kapitan strzeli do mnie". To wystąpienie również nie złamało kariery młodemu podchorążemu.
Przeniesiony służbowo na Wydział Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej, w 1935 r. uzyskał dyplom inżyniera urządzeń i komunikacji miejskich. W 1934 r. powtórnie otrzymał przydział w Centrum Wyszkolenia Saperów. Awansowany na kapitana 19 marca 1936 r. oraz dowódcę kompanii w Szkole Podchorążych Rezerwy Saperów w Modlinie. W styczniu 1938 r. został przyjęty do Wyższej Szkoły Wojennej, 1 lipca 1939 r. ukończył I rok studiów. Wybuch wojny uniemożliwił mu ich dokończenie, jednak rozkazem Naczelnego Wodza w Wielkiej Brytanii przyznano mu tytuł oficera dyplomowanego.
Uczestniczył w kampanii wrześniowej. Był oficerem sztabu Suwalskiej Brygady Kawalerii, od 15 września 1939 r. Grupy gen. Wacława Przeździeckiego. Po 18 września pełnił funkcję adiutanta (oficera taktycznego) 110. pułku ułanów. Od 28 września był adiutantem, a potem zastępcą mjr. Henryka Dobrzańskiego "Hubala", dowódcy Oddziału Wydzielonego WP.
 
W końcu listopada 1939 r. przebywał w Warszawie razem z mjr. "Hubalem", który spotkał się z gen. Michałem Karaszewiczem-Tokarzewskim ps. "Torwid". W czasie pobytu w oddziale brał udział w kilku starciach z Niemcami w okolicy Gór Świętokrzyskich i Lasach Starachowickich oraz Suchedniowskich, m.in. pod Chodkowem i w Cisowniku. Opracował instrukcje dotyczące tworzenia oddziałów kadrowych przez zaciąg ochotniczy do oddziałów nierozbrojonych jesienią 1939 roku. 2 grudnia opuścił oddział i przez Kielce, Kraków, Tarnów, Grybów i Przełęcz Tylicką dotarł do Koszyc i Budapesztu (9 grudnia). Z Budapesztu udał się w kierunku na Zagrzeb, Mediolan, Turyn i Modenę, skąd przyjechał do Paryża 24 grudnia 1939 roku. Od 1 stycznia 1940 r. był słuchaczem oficerskiego kursu aplikacyjnego saperów w Wersalu, a od 15 marca instruktorem tego kursu w Centrum Wyszkolenia Saperów. Wraz z kpt. Janem Górskim zgłosił gotowość grona oficerów z Wyższej Szkoły Wojennej do udziału w desantach do kraju. Od maja pracował jako referent w biurze Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej u gen. broni Kazimierza Sosnkowskiego w Paryżu, 12 maja przeniesiony do Angers. W tym miesiącu został zaprzysiężony na Rotę ZWZ.
 
Ewakuowany po upadku Francji, 25 czerwca 1940 r. przybył do Wielkiej Brytanii (Crawford). Tam otrzymał przydział do I Brygady Strzelców jako dowódca kompanii saperów w rejonie Biggar. Od października pracował w Oddziale III Sztabu Naczelnego Wodza jako referent w Wydziale Studiów i Szkolenia Spadochronowego. Był współtwórcą lotniczej łączności z krajem oraz polskich wojsk spadochronowych i autorem oraz współautorem podstawowych opracowań i memoriałów do naczelnych władz wojskowych w tej materii. Brał udział w szkoleniu jako instruktor na kursach w Ringway (październik). W grudniu 1940 r. przeszedł na stację wyczekiwania w Hartford (nr 17).
W nocy z 27 na 28 grudnia 1941 r. miał odbyć skok (operacja lotnicza "Jacket", ekipa nr 2) na zapasową placówkę położoną między Sochaczewem a Bolimowem. Przez pomyłkę skoczkowie zostali zrzuceni 22 km na północ od Łowicza na las Paulinka-Załusków przy drodze Sochaczew - Gąbin, już na terenie Rzeszy. Po skoku, wraz z trzema spadochroniarzami został zatrzymany w polu przez patrol Grenzschutzu i odprowadzony na posterunek we Wszeliwach. Przy próbie rewizji otworzyli oni ogień i zabili czterech Niemców; otrzymał wówczas ranę w lewe ramię. Zrzutkowie szybko oddalili się od miejsca walki. Maciej Kalenkiewicz "Kotwicz", poważnie ranny, dotarł na punkt kontaktowy w Domaniewicach, następnie przyjechał do Warszawy. Tam przebywał na melinach przy ul. Natolińskiej 4, Służewskiej 5 i Słowackiego 6/16. Na początku 1942 r. został przydzielony do Komendy Głównej ZWZ w Warszawie jako kierownik referatu operacyjnego w Oddziale III. 19 marca 1942 r. odznaczony przez Komendanta Sił Zbrojnych w Kraju gen. "Grota" (Stefana Roweckiego) za walkę z Niemcami po skoku Krzyżem Virtuti Militari 5 kl. i awansowany 10 września 1942 r. do stopnia majora ze starszeństwem 27 grudnia 1941 roku. W tym czasie używał dokumentów na nazwisko Jan Kaczmarek, właściciel przedsiębiorstwa branży piśmienno-papierniczej.
 
Był współautorem drugiego planu powstania powszechnego W 154, zawartego w raporcie operacyjnym dowódcy Armii Krajowej nr 154/III z 8 września 1942 r., a także autorem lub współautorem większości instrukcji bojowych oraz współpracownikiem Biura Badań Technicznych Wydziału Saperów Komendy Głównej AK. Jeden z inicjatorów wydawnictwa "Załoga" i członek redakcji pisma lotniczego "Wzlot".
Z ramienia KG AK przeprowadził inspekcję Okręgów, m.in. w Kielcach i Lublinie. W sierpniu 1943 r. kierował akcją zdobywania strażnic niemieckich na granicy Rzeszy i Generalnej Guberni dla sprawdzenia proponowanych metod walki. Był inicjatorem powstania w kraju i członkiem komitetu fundacyjnego sztandaru dla I Samodzielnej Brygady Spadochronowej i razem z dwoma innymi zrzutkami stanowił poczet sztandarowy w czasie poświęcenia go w kościele Kanoniczek przy ul. Bielańskiej 3 listopada 1942 roku. W lutym 1944 r. został mianowany inspektorem KG AK z pełnomocnictwami w zakresie unormowania stosunków w Okręgu AK Nowogródek i 20 lutego wyjechał z Warszawy, wraz z legendarnym partyzantem por. Janem Piwnikiem "Ponurym", na teren Nowogródczyzny, jako stolarz z niemieckiej organizacji Todta.
Celem podróży było wyjaśnienie sprawy porozumienia między por. "Lechem" Józefem Świdą (dowódcą Zgrupowania Nadniemeńskiego AK) z Niemcami i rozmów ze stroną niemiecką, które prowadzone były w Lidzie w dniach 30 grudnia 1943 r. i 4 stycznia 1944 roku. W wyniku 8-tygodniowego rozejmu z Niemcami otrzymano 5 dużych wozów z bronią i amunicją.
 
W swoich wspomnieniach "Lech" wyjaśniał, że działania te były uzgodnione z komendantem Okręgu i miały na celu wydobycie od Niemców broni, którą planowano wykorzystać w akcji "Burza". Komendant Okręgu ppłk Janusz Szlaski "Prawdzic", który początkowo zgodził się na propozycje "Lecha", w styczniu 1944 r. zmienił zdanie, gdy sprawa przestała być tajemnicą.
Na początku marca "Kotwicz" wziął udział w rozprawie Wojskowego Sądu Specjalnego we wsi Szlachtowszczyzna w okolicy Wasiliszek nad por. Świdą. "Lech" przyznał się do winy, nie ujawnił jednak przyzwolenia komendanta Okręgu na swoją działalność. Wykonanie wyroku śmierci Kalenkiewicz zawiesił do zakończenia wojny na mocy swoich uprawnień jako delegata KG.
14 marca 1944 r. przejął Zgrupowanie w składzie I i IV batalionu, później VIII baonu "Bohdanka" 77. pp AK. Rejonem jego działania był teren na południe od Lidy i po obu stronach Niemna, między jego dopływami Lebiodą i Gawią (ponad 2000 km). 15 kwietnia wyjechał do Wilna i spotkał się z ppłk. "Wilkiem" (Aleksander Krzyżanowski), dowódcą Okręgu AK Wilno, celem zaproponowania i omówienia planu "Serce" - "Ostra Brama" (zdobycia Wilna siłami Okręgów Nowogródek i Wilno przed nadciągającą armią sowiecką), którego pomysł i podstawowa koncepcja były jego autorstwa. W tym czasie kwaterował głównie w majątku Bagatelka pod Hołdowem. Zorganizował szkołę młodszych dowódców piechoty (podchorążówkę).
 
Celem dotarcia na teren działalności Zgrupowania "Stołpce" por. Adolfa Pilcha "Góry" i wsparcia go w oderwaniu się z rejonu Iwieńca od oddziałów niemieckich i partyzantki sowieckiej, by wspólnie uderzyć na Wilno, 23 czerwca wyruszył na czele kombinowanego oddziału "Bagatelka" (około 600 żołnierzy). 24 czerwca dotarł pod Iwie, gdzie w starciu z Niemcami został ciężko ranny w prawe ramię. 26 czerwca brał udział w zasadzce na transport niemiecki w pobliżu majątku Kwiatkowce, 4 km od Subotnik. Atakowany był też przez sowieckie oddziały partyzanckie. Później odjechał do Dziewieniszek. Mieściła się tam kwatera polowa Dowództwa Oddziałów AK Okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego.
Wobec pogorszenia się stanu zdrowia (gangrena ręki) 29 czerwca poddany został amputacji ręki w Antoniszkach pod Oszmianą, a następnie przeniesiony do szpitala polowego w Onżadowie. 9 lipca, ciągle gorączkując, zameldował się generałowi "Wilkowi" (taki stopień przyjął wówczas ppłk Krzyżanowski) w Wołkorabiszkach. Nie brał udziału w zdobyciu Wilna. Po zajęciu miasta przez armię sowiecką i aresztowaniach 17 lipca 1944 r., na odprawach w Wilnie i Boguszach dowódców Armii Krajowej oraz jej żołnierzy, wycofał się wraz z oddziałem z Jaszun do Puszczy Rudnickiej. Sytuacja była dramatyczna. "Na drodze łapie mnie goniec - wspominał oficer V baonu 77 pp AK - niesie rozkaz. Przy świetle czytam: 'Nasi dowódcy aresztowani z Wilkiem na czele'. Dowiaduję się, że idziemy na zachód w Puszczę Rudnicką. Na skrzyżowaniu dróg w pobliżu Jaszun połączyliśmy się z innymi oddziałami nowogródzkimi. Ogółem ze dwa tysiące żołnierzy".
 
"Wszystkie drogi i dróżki zapełnione - pisał po latach oficer VII baonu 77 pp AK. -
Wszystko dąży na zachód. Batalion nasz zatrzymuje się w lesie w pobliżu wsi Gajczuny nad Wisińczą. Tam mamy doczekać nocy, by oderwać się od nieprzyjaciela. Nad nami krążą obserwacyjne samoloty sowieckie. Krążą coraz niżej. Zrzucają ulotki". Wkrótce zaczyna nad partyzantami krążyć sowiecka eskadra lekkich bombowców.
 
W zaistniałej sytuacji dowództwo oddziałów wileńsko-nowogródzkich zwołało odprawę oficerów i podoficerów wszystkich oddziałów. Najwyżsi rangą oficerowie ppłk Janusz Szlaski "Prawdzic" i ppłk Zygmunt Blumski "Strychański" (świeżo mianowany następca płk. "Wilka") postanowili, aby każdy sam zdecydował o swoim losie. Oddziały zostały rozwiązane. Pozostały dwie możliwości - pozostać lub wycofać się na zachód. Ten drugi wariant wybrał m.in. płk "Prawdzic" i część III i VII baonu 77 pp AK.
Ci, którzy postanowili pozostać, stopniowo zaczęli odtwarzać struktury konspiracyjne. W meldunkach do Komendy Głównej AK szef sztabu Okręgu Nowogródek AK pisał: "Podjąłem pracę na nowo. Stosunek ludności polskiej i białoruskiej do Sowietów wrogi. Biją przedstawicieli władz sowieckich. Major 'Kotwicz' objął dowództwo okręgu". Kalenkiewicz w drugiej dekadzie lipca 1944 r. wyselekcjonował ze znajdujących się przy nim żołnierzy około setki. Zdawał sobie sprawę, że po wkroczeniu armii sowieckiej tylko małe oddziały mają szansę przeżycia.
Swoją działalność rozpoczęli i inni dowódcy. Porucznik Jan Borysewicz "Krysia-Mściciel" wraz z szefem Biura Informacji i Propagandy Okręgu Czesławem Zgorzelskim "Rafałem" wydali odezwę w imieniu żołnierzy i oficerów AK mającą na celu uspokojenie społeczeństwa i rozproszenie nastrojów przygnębienia i rozczarowania.
 
Po objęciu dowództwa okręgu "Kotwicz" wezwał do siebie na odprawę wszystkich pozostałych na Nowogródczyźnie oficerów. Następowała stopniowa reorganizacja Okręgu. Utworzono dwa zgrupowania. Równocześnie Kalenkiewicz nakazał wznowienie działań partyzanckich ppor. Czesławowi Zajączkowskiemu "Ragnarowi".
 
Stopniowo rozkręca się i uaktywnia sowiecki aparat terroru zmierzający do likwidacji wszelkiego oporu zarówno wśród ludności cywilnej, jak i oddziałów samoobrony. Zaistniałą sytuację tak przedstawiał "Kotwicz" Komendzie Głównej AK: "Stałe aresztowania po całym terenie po kilka - kilkanaście najaktywniejszych osób i częste wypadki rozstrzeliwania. Kazałem wzmóc opór, utrudnić aresztowania. Niszczyć rozpoznanych agentów sowieckich i szpiegów. Melduję raz jeszcze, że jesteśmy zdolni do masowego krótkotrwałego porywu. Śmiercią jednak jest dla nas dłuższe pozostawanie pod okupacją bolszewicką".
 
Na walkę i powstanie KG AK zgody nie wyraziła. W swojej depeszy z 18 sierpnia 1944 r. KG mianowała Kalenkiewicza podpułkownikiem i komendantem Podokręgu Nowogródek. Depesza ta nigdy nie trafiła do adresata.
 
19 sierpnia 1944 r. oddziały NKWD zaatakowały oddział AK kpt. Bolesława Wasilewskiego "Bustromiaka". Jego straty wyniosły 7 zabitych i 4 rannych. Oddział oderwał się od nieprzyjaciela i wycofał się w kierunku Surkont, kwatery majora "Kotwicza". W poniedziałek, 21 sierpnia, w trakcie przygotowań do kolejnej odprawy przygotowywanej przez "Kotwicza" oddział polski liczący 72 żołnierzy i 4 kobiety został zaatakowany przez wojska sowieckie.
Na skutek donosu naczelnik raduńskiego rejonowego Oddziału Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych kapitan bezpieczeństwa państwowego Czikin skierował w okolice wsi Surkonty, celem likwidacji "zgrupowania bandyckiego", Grupę Wywiadowczo-Poszukiwawczą 3. batalionu 32. Zmotoryzowanego Pułku Strzelców Wojsk Wewnętrznych NKWD pod komendą dowódcy kompanii, starszego lejtnanta Korniejki, i zastępcy naczelnika rejonowego Oddziału NKWD, młodszego lejtnanta Bleskina.
Przybywające 3 lub 4 ciężarówki dostrzeżono w chwili, gdy zahamowały i zaczęli z nich wyskakiwać bojcy. Cichy alarm wśród chłopców "Kotwicza", rozrzuconych po odległych gospodarstwach, spowodował sprawne zajęcie stanowisk przez obsługę rkm. Spokojnie obserwowano przez lornetki Sowietów, gdy milczkiem podkradali się do zabagnionej łąki. Tam oczka wody rozbiły rytmicznie rozstawioną tyralierę i skupiły Sowietów w małe grupki. Wtedy, na rozkaz "Kotwicza", otwarto zmasowany ogień. Jego skuteczność była ogromna.
Rozpiętość frontu liczyła około 1000 metrów. Na prawym skrzydle przebywali m.in. "Kotwicz", jego adiutant pchor. Henryk Nikicicz "Orwid" oraz cichociemny rtm. Jan Skrochowski "Ostroga", lewego skrzydła bronili kpt. "Bustromiak", cichociemny kpt. Franciszek Cieplik "Hatrak" i por. Walenty Wasilewski "Jary".
 
W pierwszej fazie walki zginęło 16-30 żołnierzy sowieckich i było kilkunastu rannych, w tym obaj sowieccy dowódcy. Straty po stronie polskiej ograniczały się do kilku zabitych, w tym por. Walentego Wasilewskiego ps. "Jary", i rannych, wśród nich kpt. "Bustromiaka" draśniętego kulą koło oka i skroni. Około godz. 15.00 nastąpiła krótka narada. "Bustromiak" opowiadał się za wycofaniem i otrzymał zgodę, by wycofać się z lżej rannymi, "Kotwicz" postanowił zostać do wieczoru, by zabrać ciężko rannych. Nie doczekał.
W tym czasie oddziałom sowieckim przybył z odsieczą dowódca Grupy Wywiadowczo-Poszukiwawczej 3/32 zmot. pułku strz. kpt. Szulga i naczelnik rejonowego oddziału NKWD kpt. bezp. państw. Czikin. Według dokumentów sowieckich: "w wyniku 5-godzinnego boju (bandę) całkowicie zniszczono - zabito 53 bandytów, w tym 6 oficerów białopolskiej armii. Schwytano do niewoli - 4".
 
W Surkontach atakował, według ocen ocalałych oficerów AK, sowiecki batalion dowieziony na 30 ciężarówkach. Stosunek sił wynosił 10:1 na niekorzyść Polaków. W drugiej fazie bitwy oddziały sowieckie zaatakowały lewe skrzydło obrony, starając się przełamać opór polskich stanowisk, wedrzeć się na tyły obrońców i odciąć drogę odwrotu. Na prawym skrzydle rozpoczęły natarcie świeżo przybyłe oddziały NKWD. W tej fazie Sowieci zdobyli wzgórze, na którym ustawili cekaem. W tym czasie nastąpił nalot kilku sowieckich samolotów, które ostrzelały pozycję Polaków z broni pokładowej. Sowiecki cekaem swoim ogniem ze wzgórza zniszczył polski punkt dowodzenia, zabijając polską obsługę rkm, majora "Kotwicza", rotmistrza "Ostrogę" i adiutanta "Orwida". Ten fakt spowodował wycofanie się pozostałych partyzantów.
Straty sowieckie wyniosły 132 zabitych.
 
Po stronie AK poległo 36 żołnierzy: ppłk cichociemny Maciej Kalenkiewicz "Kotwicz"; kpt. cichociemny Franciszek Cieplik "Hatrak"; kpt. (NN) "Bosak"; rtm. cichociemny Jan Skrochowski "Ostroga"; por. Walenty Wasilewski "Jary"; por. Stanisław Dźwinel "Dzwon"; pchor. Henryk Nikicicz "Orwid"; pchor. Henryk Cywiński "Wilk"; plut. Franciszek Stankiewicz "Mikado"; kpr. Kazimierz Ejsmont "Irak"; strz. Bohdan Bednarczyk; strz. Jerzy Gryszel "Jurek"; strz. Jerzy Kaleciński "Sinus"; strz. Zygmunt Kaleciński "Kosinus"; ułan Bohdan Karpowicz "Sowa"; strz. Jan Kleindienst "Basia"; strz. Czesław Marszałek "Żuraw"; strz. Władysław Sperski "Tolot"; strz. Mieczysław Szeptunowicz; strz. Zygmunt Werkun "Zima"; strz. Witold Żuk; strz. Henryk Żurawski "Marabut"; strz. Tadeusz Skobejko "Błysk"; strz. Zygmunt Miać "Szczerbiec"; sanitariuszka Eugenia Myszkówna "Gienka"; oraz żołnierze nieznani z nazwiska.
 
Nie wszyscy zginęli w walce. Jedna z ocalałych sanitariuszek tak wspomina ostatnią fazę walk: "Ale najgorsze było to, że oni razem ze mną robili obchód placu boju i
wszystkich nieżyjących, ciężko rannych i lekko rannych, wszystkich dobijali bagnetami. Wszystkich!

Pamiętam twarz kapitana 'Hatraka'. On miał taką złotą szczękę i patrzył na mnie przytomnie, patrzył na mnie tak, jakby jemu było mnie żal. Ja to widziałam po jego oczach. Sołdat podszedł i pchnął go bagnetem w bok. Ja tylko widzę jego zęby wyszczerzone, bo on jego walił w brzuch, w klatkę piersiową, ile tylko chciał. I tak po kolei, każdego".

Alfred Paczkowski "Wania", cichociemny, napisał po latach: "Maciej - to Poniatowski. Jego śmierć była demonstracją i sprawą honoru". Oddziały AK i oddziały samoobrony polskiej trwały na straży polskości na Nowogródczyźnie do lat 50., tocząc nierówną walkę z sowiecką inwazją i sowietyzacją tych ziem.
 
Rafał Sierchuła
 

http://www.ponury.com/kalenkiewicz.html

 

***** "@lankanobi Kolego, powiem tak... kto mysli, ze Prezydent Kaczynski nienawidził Rosjan, jest w błedzie. I to duzym. On nienawidzil bolszewikow, komunistow, mafie i aparatczykow a nie narod rosyjski. Tylko ze wszystkie wysilki Polski by byla traktowana normalnie jako rowny partner spelzly na niczym. A ze sami maja kompleks i nie potrafia sie znalezc w sytuacji juz bycia nie-mocarstwem, to inna sprawa. A co by ich to kosztowalo? Nasze Miedzymorze jak juz tu wspominiano i ich prawdziwe przeprosiny" ***** "Wykluczonymi ze społeczności ludzi honorowych są osoby, które dopuściły się pewnego ściśle kodeksem honorowym określonego czynu; a więc indywidua następujące: 1. osoby karane przez sąd państwowy za przestępstwo pochodzące z chciwości zysku lub inne, mogące danego osobnika poniżyć w opinii ogółu; 2. denuncjant i zdrajca; 3. tchórz w pojedynku lub na polu bitwy; 4. homoseksualista; 5. dezerter z armii polskiej; 6. nieżądający satysfakcji za ciężką zniewagę, wyrządzoną przez człowieka honorowego; 7. przekraczający zasady honorowe w czasie pojedynku lub pertraktacji honorowych; 8. odwołujący obrazę na miejscu starcia przed pierwszym złożeniem względnie pierwszą wymianą strzałów; 9. przyjmujący utrzymanie od kobiet nie będących jego najbliższymi krewnymi; 10. kompromitujący cześć kobiet niedyskrecją; 11. notorycznie łamiący słowo honoru; 12.zeznający fałsz przed sądem honorowym; 13. gospodarz łamiący prawa gościnności przez obrażanie gości we własnym mieszkaniu; 14. ten, kto nie broni czci kobiet pod jego opieką pozostających; 15. piszący anonimy; 16. oszczerca; 17. notoryczny alkoholik, o ile w stanie nietrzeźwym popełnia czyny poniżające go w opinii społecznej; 18. ten, kto nie płaci w terminie honorowych długów; 19. fałszywy gracz w hazardzie; 20. lichwiarz i paskarz; 21. paszkwilant i członek redakcji pisma paszkwilowego; 22. rozszerzający paszkwile; 23. szantażysta, 24. przywłaszczający sobie nieprawnie tytuły, godności lub odznaczenia; 25. obcujący ustawicznie z ludźmi notorycznie niehonorowymi; 26. podstępnie napadający (z tyłu, z ukrycia itp.); 27. sekundant, który naraził na szwank honor swego klienta; 28. stawiający zarzuty przeciw honorowi osoby drugiej i uchylający się od ich podtrzymania przed sądem honorowym. Blog jest efektem wyboru pomiędzy śmiercią publiczną, a podpisaniem lojalki. Istota lojalki; "nie będziesz sie bawić z Kaziem, a jak ci się nie podoba, to w ogóle nie wyjdziesz na podwórko!:))"(Freeman) ****************** W dniach 15-23 listopada w Warszawie odbędą się Dni Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, na które zapraszają Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział Stołeczny oraz Dom Spotkań z Historią. Szczegółowy program: http://lwowiacy.pl/images/Dni_Lwowa_plakat.JPG

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka